NASZ PRZEMYŚL – CZERWIEC 2022 NUMER 06 / 212

Niezwykłe odkrycie w trakcie prac archeologicznych prowadzonych na terenie Fortu IX a Przy Krzyżu

Prace archeologiczne prowadzone na terenie Fortu IX a Przy Krzyżu będącego elementem zespołu zabytkowego Twierdzy Przemyśl odsłoniły skrywane od ponad sto lat ruiny dolnych kondygnacji pomieszczeń koszar wraz z tradytorem. Przeprowadzenie prac było możliwe dzięki przekazaniu materiałów archiwalnych z Wiednia przez specjalistę w dziedzinie fortyfikacji Tomasza Idzikowskiego, które to ukazały rozkład pomieszczeń dolnych kondygnacji zabytku. Przygotowania do akcji trwały przez ponad pół roku. W tym czasie zostały opracowane dokumenty do wydania odpowiednich pozwoleń konserwatorskich. Inicjatorem prac było Stowarzyszenie 3 Historycznego Galicyjskiego Pułku Artylerii Fortecznej im. księcia Kinsky`ego, które prowadzi Muzeum Twierdzy Przemyśl sprawując równocześnie opiekę nad Fortem XV Borek. Akcję wsparł Andrzej Huk Wójt Gminy Przemyśl oraz Związek Gmin Fortecznych Twierdzy Przemyśl.

W czasie dwudniowej akcji na terenie zabytku zostały wydobyte również cenne znaleziska tj. szczątki silnika czterosuwowego patentu Otto (jedyne takie urządzenie w Twierdzy Przemyśl), metalowa tabliczka na napisem w języku niemieckim „ Traditoren Casematre”, oraz inne metalowe elementy wyposażenia Twierdzy. Znalezione zabytki zostały złożone w Muzeum Twierdzy Przemyśl, gdzie oczekują na skatalogowanie oraz konserwację.

Fort IX a Przy Krzyżu jest dość słabo zachowanym, unikatowym, międzypolowym fortem pancernym obrony bliskiej z początku lat 90. W wyniku prowadzonych działań wojennych, poddania twierdzy, a także późniejszych rozbiórek obiekt został mocno zniszczony i obecnie jest bardzo słabo zachowany, bez kubatur i komunikacji podziemnej. Przeprowadzenie prac ziemnych w znaczący sposób podniosło walory turystyczne obiektu, ukazując jego kształt i wielkość. W kolejnym etapie planowane jest odkopanie podziemnego korytarza prowadzącego od wież pancernych w kierunku koszar szykowych. W chwili obecnej ograniczeniem są niewystarczające fundusze. W związku z czym zachęcamy do wsparcia naszych prac, zwłaszcza przedsiębiorców, którzy mogliby objąć patronat nad przedsięwzięciem.

Tekst : Mirosław MAJKOWSKI

CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”


 

 

 

 

Laureaci Honorowej Nagrody „Książka Roku”

przyznanej przez Zarząd Związku Literatów Polskich Oddział w Rzeszowie to Teresa Paryna, za książkę „Przy porannej kawie” oraz Wiesław Hop za książkę „O północy w Bieszczadach”. Obie książki zostały wydane w 2021 roku.

Teresa Paryna mieszkanka Przemyśla, debiutowała w 1987 roku. Jest autorką wielu zbiorów wierszy, z których ostatni, Przy porannej kawie”, otrzymał Honorową Nagrodę ZLP „Książka Roku”,wielu felietonów, opowiadań, recenzji poetyckich oraz artykułów prasowych. Jej wiersze przetłumaczono na języki: angielski, arabski, białoruski, czeski, niemiecki, rosyjski, rumuński, słowacki i ukraiński. Jest członkiem Związku Literatów Polskich. Zajmuje sięrównież twórczością plastyczną (rysunek, akryl, akwarela, rękodzieło artystyczne).

Przy porannej kawie to dwudziesty z kolei zbiór wierszy w dorobku Teresy Paryny, zróżnicowany i bogaty tematycznie, w którym dominantą kompozycyjną jest poetycki obraz miasta piękniejszego od wiersza. Z tysiącem cudów, tajemnic i legend./ Z bogatą i dumną historią.

Artystka ukazuje miejsca, które pięknymi tradycjami wpisały się w jego historię, ale i te zapomniane. Poetka lirykami upowszechnia wiedzę o nadsańskim grodzie, z których niejednokrotnie możemy dowiedzieć się więcej o Przemyślu niż ze stronic przewodników.

Uchwyciła to, co zazwyczaj znika w mroku historii. Świetna obserwatorka ocala w pamięci mijający czas, niepowtarzalny, zmieniający się pejzaż miasta, meandry życia jego mieszkańców, blask księżyca, urok spadających liści i cichej, sennej, modrookiej, wiernej rzeki. ( z posłowia dr Bernardyny Banaś)

 

Przystanek poezja

Witajcie –

stygmatycy piękna

wyznawcy nieśmiertelności

umarłych krajobrazów.

 

Przysiądźcie –

wytrwali poszukiwacze słów

zaklinacze wersów

by się zmieściło całe życie…

 

Spocznijcie –

którzy się nałykali pośpiechu

by zdążyć

przed odwrotem weny.

Tylko tu

możecie ucałować płatek wzruszenia

wieczne pióra

zanurzyć w obłokach…

Listopad 2008 r. z tomiku „Wydmy czasu” (2014)

 

Przy porannej kawie

 

Biegniesz ku mnie

jasną akwarelą.

Wieżami katedr

muskasz podbródek nieba.

Przecierają oczy

wille arystokratki

zaplątane w mgle.

 

Na sędziwym murze

linie papilarne stuleci

i brutalnie – współczesne graffiti.

Stare bramy

otwierają swój świat,

gdzie liszaje podwórek,

wieczne pranie,

wieczny wiatr.

 

Budzisz Niedźwiadka w Rynku

zwołujesz dzikie gołębie.

W dolinie Sanu rozkładasz

swój tysiącletni bazar,

by dalej pobiec

klawiaturą mostów,

szarym brukiem,

zielonym zboczem.

 

Od lat tak wpadasz na poranną kawę

z naręczem pełnym gwaru

– tyle tego – mówisz,

by starczyło na wiersz…

Sierpień 2017 z tomiku „Przy porannej kawie” (2021)

redakcja odcinka Maria GIBAŁA

CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”

 


Bedeker poety – podróż po twórczości Mateusza Pieniążka

Mateusz Pieniążek – doktor nauk humanistycznych, poeta i prozaik. Debiutował w prasie rzeszowskiej jako członek Klubu Młodych Pisarzy (Gwoźnica), a debiutancki tomik wierszy pt. Zaproszenie do słów wydał w latach 70-tych. Swoje wiersze drukował w almanachach poetyckich, w Tygodniku Kulturalnym, Kulturze, Życiu Literackim, Poezji, Piśmie Literacko-Artystycznym, Okolicach, Kresach, Poezji dzisiaj, Nad Wilią, Krynicy (Kijów).

Twórca muzyki i słów do wielu współczesnych pastorałek, śpiewogier i krotochwil. Jego wiersze tłumaczone były na języki: litewski, włoski, angielski, ukraiński. Poeta jest też autorem libretta do kantaty „Wiosna–Lato” kompozycji Macieja Małeckiego. W swoistym geniusloci –jak pisał krytyk i poeta Zbigniew Jerzyna – wiersze poety zaskakują poetyckimi olśnieniami … i odkrywczością.

Poeta posiada szeroką niezmęczoną wyobraźnię.Jedno jest pewne, że wykorzystuje każdą rzecz, zjawisko, mgnienie dzięki przenikającym na wskroś wyostrzonym aparatom zmysłów . Używa je celnie, ambiwalentnie, z dozą lekkości, subtelności i poszukiwań konstrukcyjno – znaczeniowych . Bawi się słowem, ale „ z zabawy” tej wychodzi najczęściej jako spełniony.Jest autorem książek dla dzieci i młodzieży:„Bajeczki z zielonej teczki” (1990), „Zatoka szczęśliwych żółwi” (1998), „Rowerek ze Lwowa” (2000), „Miasteczko nad rzeczką” (2001), „Pastorałki z Zielonego Wzgórza” (2003), „Legendy leżajskie” (2010), „Kolędy i pastorałki tynieckie” (muzyka Marian Machura) (2010), „Złote jaja i inne wiersze dla dzieci” (2014), „Baśnie krasiczyńskie” (wydanie poszerzone, 2017) i inne. Wydał m.in. tomy wierszy:Lili – Wenecja” (2006), „Lamentacje – Koncert polski” (2006), „Wiersze żebrane” (2007), „Lamentacje – Siedem świec” (2008) (wersja ukraińsko-polska), Koniec zachodu i 7 wierszy o kotach” (2013), „Słońce mnie czyta i dach ” wiersze wybrane (2015), „Niebieskie okna” (2016), „Z krainy traw i ziół” (2017), „Lamentacje wołyńskie”, (2019), „Rok Polski” (2018), „100 wierszy + jeden ptaszek” (2020), ….. . W latach 2020 – 2021 powstała proza:”Historie pewnych podróży” (2020), „Księżyc gaśnie Celino” (2020), „Ratlerek chirurga” (2020), „Tato i leghorny” (2021).Autor stworzył też kilka hymnów dla szkół przemyskich oraz teksty do piosenek dla dzieci. Jako współzałożyciel zespołu „SymphoniaAquaria” o charakterze autorskim prezentuje swoje piosenki na koncertach i recitalach (płyty DVD: „Czerwona sukienka”, „Wiosenny koncert dla Gabrieli”, „Pieśń do Eliota”). Jego dorobek uzupełniają liczne spotkania autorskie w kraju i za granicą. Posiada wiele nagród i wyróżnień łącznie z odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Ostatnio, w 2021r. otrzymał „Brązowy Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis”

„Celina jaka pojawiła się w moim życiu wsłuchuje się w moje rozważania o podróży. Czyżby chciała wraz ze mną przejść wszystkie życiowe krajobrazy? Próbuję jej wytłumaczyć, że nie będzie łatwo. Zdaje sobie sprawę i jest przygotowana do długiego rejsu. Babka Eleonora dawno to zobaczyła i wiedziała, że jeśli będę przy Celinie to nie zginę. Zauważyła przez okno podczas pierwszej jej wizyty jak ta nagle potrafi chwycić za łopatę i przewalić pryzmę piasku. Czy to romantyka? Nie. To sedno. Tak jak sednem była też Matka Boska Różana co miała kolorowy wianek jak z cukierni i jazda na rowerze wprost do Jej ołtarza kiedy mówiono: Czy można po asfalcie dostać się do nieba? Celina wszędzie jechała ze mną. Nie za mną, ale ze mną. Subtelna różnica lecz jakże znacząca.”

Fragment z książki „Księżyc gaśnie Celino”(2020r.)

tekst: Maria GIBAŁA

CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”


Czerwiec w tradycji ludowej

Czerwiec w kulturze tradycyjnej, to czas przejścia wiosny w lato. Nazwa tego miesiąca pochodzi od niewielkiego owada – czerwca polskiego, którego sproszkowane larwy wykorzystywano kiedyś w całej Europie do barwienia tkanin na czerwono. Czerwiec jest miesiącem najbujniejszego rozkwitu przyrody, jest czasem oczekiwania na nowe plony i kończy cykl świętowania wiosennego.

W czerwcu najczęściej wypada uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, potocznie zwana Bożym Ciałem. Celem obchodów Bożego Ciała jest publiczne wyznanie wiary w obecność Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, ale w praktykach lokalnych można doszukać się elementów ludowych. W Boże Ciało odbywają się uroczyste, barwne procesje do czterech ołtarzy ozdobionych kwiatami i zielonymi gałązkami. Przed księdzem niosącym monstrancję dziewczynki sypią płatki kwiatów, a chłopcy dzwonią dzwoneczkami. Dominujący atrybutem ludowym tego święta były zielone gałązki. Zieleń to symbol życia, pomyślności i urodzaju. Po zakończeniu procesji wierni zabierali z ołtarzy zielone gałązki w celach apotropaicznych. Wierzono bowiem, że będą chronić przed uderzeniami pioruna, szkodnikami, a domowników przed wszelkimi chorobami. Kolejne dni po Bożym Ciele zwane oktawą były szczególne. W tym czasie zbierano zioła i wyplatano z nich wianki. Do uwicia wianków używano różnych roślin, z których warto wymienić: rozchodnik, rumianek, dziurawiec, macierzankę, mięta, piołun, dziewannę, rozmaryn, lubczyk. Wianki te wykorzystywano przez cały rok jako środek zapewniający gospodarstwu i domownikom ochronę przed nieszczęściami, a jednocześnie łaskę Boską.

Kolejną okazją do czerwcowego świętowania było przesilenie letnie. Wierzono, że najkrótsza noc w roku to czas niezwykły, kiedy odwrócony zostaje codzienny porządek. Pogańskie święto wody, ognia i płodności, po przyjęciu chrześcijaństwa zostało zasymilowane i przekształcone w noc świętojańską obchodzoną jako wigilia św. Jana. Noc świętojańska była nocą cudów i zabawy. W ten magiczny czas wzniecano wielkie ogniska zwane „sobótkami” na wzgórzach, leśnych polanach i nad brzegami rzek oraz jezior. Bawiono się i śpiewano różne pieśni. Tej nocy czczono także wodę, puszczano na nią wianki wite z ziół i kwiatów. Od tej pory wolno już było kąpać się w rzekach i jeziorach, ponieważ woda „ochrzczona przez św. Jana” stawała się bezpieczna. Na ziemi przemyskiej funkcjonowało przekonanie, że „jak św. Jan wskoczy w San”, to można zażywać kąpieli. Podczas nocy świętojańskiej szukano także magicznego kwiatu paproci, wierząc, że kto go odnajdzie, będzie bogaty i szczęśliwy. W rzeczywistości szukanie kwiatu paproci było pretekstem do miłosnych spotkań młodych ludzi.

Czerwiec to nie tylko zabawa i świętowanie, ale także pierwszy, ważniejszy czas letnich prac polowych. Rozpoczynały się sianokosy, zgodnie z powiedzeniami: „Czerwiec daje dni gorące, kosa brzęczy już na łące”, „Już świętego Jana ruszajmy do siana”. W gospodarstwie ważną paszą było siano, potrzebne do karmienia zwierząt w okresie zimowym. Wybujałą trawę należało skosić, wysuszyć i zwieść do stodoły. Trawę koszono kosą, a dopiero dużo później kosiarką. Przed rozpoczęciem sianokosów na wsiach słychać było odgłos klepanych kos. Klepanie kosy polega na uderzaniu młotkiem w jej ostrze, które umieszczone było na „babce” – kowadełku. Bardzo wcześnie rano, po rosie, ruszali kosiarze na łąki, by naostrzonymi kosami ściąć trawę. Koszenie było ciężką fizyczną, męską pracą, która wymagała zręczności i wprawy. Kobiety troszczyły się o posiłek dla kosiarzy i roztrząsały widłami lub grabiami pokosy, aby trawa wyschła. Przy tej pracy pomagały także dzieci. Podczas suszenia trawa była przewracana za pomocą grabi. Suche, pachnące siano grabiono i składano w kopy. Pracom przy sianokosach towarzyszył zazwyczaj śpiew. Siano w kopach stało kilka dni i zwożono je wozem drabiniastym do stodoły lub układano w brogu. Sianokosy angażowały całe rodziny i wspólnoty sąsiedzkie, były wyrazem charakterystycznej dla kultury ludowej wspólnotowości, opartej na pomocy sąsiedzkiej oraz pracy na odrobek, czyli pracy za pracę. Działanie grupowe przy koszeniu trawy było okazją do plotek, rozmów, a dla ludzi młodych do zalotów. Mechanizacja w rolnictwie zakończyła wzajemną wymianę świadczeń przy sianokosach. Dziś tradycyjne sianokosy stają się atrakcją skansenów, które przybliżają zwyczaje związane z wiosenno-letnim cyklem prac polowych.

tekst : dr Małgorzata Dziura

Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej w Przemyślu

 

CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”