Prezydent Wojciech Bakun z Laurem Ziemi Przemyskiej
4 czerwca w Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu odbył się XVIII Europejski Salon Sukcesu. Najważniejszą częścią wydarzenia było wręczenie Statuetki Laur Ziemi Przemyskiej – otrzymał ją Prezydent Miasta Przemyśla Wojciech Bakun. Salon odbywał się pod hasłem „Solidarni z Ukrainą”.
Salon Sukcesu jest organizowany przez Przemyski Konwent Społeczno-Gospodarczy, sobotnią jego edycję prowadził Przewodniczący Jan Piszak. Ozdobą wydarzenia były występy artystyczne ukraińskich artystów oraz polskich: Agaty Lalik (poetka), Doroty Szostak-Gąski (mezzosopran) i Jakuba Gąski (tenor), czyli solistów Teatru Muzycznego w Lublinie w programie Cudowny Świat Operetki. Nie zabrakło artystów z Przemyśla – Kapeli Ta Joj oraz Chóru Zespołu Szkół Muzycznych w Przemyślu.
W odczytanej uchwale Kapituły Europejskiego Salonu Sukcesu przyznającej Statuetkę Laur Terra Premisliensis Prezydentowi Wojciechowi Bakunowi tak uzasadnione zostało to wyróżnienie:
– Za szczególne zasługi dla rozwoju Miasta Przemyśla oraz powiatu przemyskiego, budowanie społeczeństwa obywatelskiego oraz niezwykłą empatię i zaangażowanie w pomoc mieszkańcom objętej działaniami wojennymi Ukrainy.
Statuetkę wręczył Prezydentowi Starosta Przemyski Jan Pączek oraz Poseł na Sejm RP Marek Rząsa. W trakcie uroczystości padło jeszcze wiele ciepłych słów pod adresem Prezydenta Przemyśla oraz samego miasta, które skierowali do stojących na scenie i zgromadzonych na sali goście z Ukrainy, m.in. z obwodu Charkowskiego. Sam Prezydent dziękując za wyróżnienie podkreślał:
– Ja tylko odbieram statuetkę w imieniu mieszkańców Przemyśla, bo to im najbardziej to wyróżnienie się należy.
Niespodzianką był także ufundowany przez Towarzystwo Przyjaciół Przemyśla i Regionu tort w kształcie herbu Miasta Przemyśla i gratulacje złożone Prezydentowi przez Przewodniczącą Towarzystwa Bogusławę Pieczyńską.
Tekst i zdjęcia: Witold Wołczyk
CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”
Józef Kurylak
* * *
Wierzba nad Wiarem
jak dawniej szczęśliwa
pozdrawia mnie z daleka
zieloną ręką – wróciłem
wciąż pachnie ziemia
i zboża wokół
i duch łąki niewinny
padam całuję tę ziemię – tak kiedyś
obejmowałem
i całowałem dziewczynę
ślady jej bosych stóp
w gorącym prochu ścieżki
wśród maków i motyli
i kwiatów niebieskich
ziemio przemyska
wiem komunią świętą jesteś
zwróć mi jej szept i śmiech
i włosy na wietrze
stary już jestem
stary jak ten kosmos
niektóre moje gwiazdy dawno zmarły
i w pustym domu
budzi mnie rano lęk pradawny
ziemio znam twoją mądrość
i moc twoich grobowców
miłość radość
zwróć mi ścieżkę która
do dwóch rzek prowadzi
lecz podnieść się nie mogę
tak osłabłem
śmieją się szydzą
śmieją głupie diabły
Poręba Wielka, 2021 r.
W depresji
Kiedyś drzewa zielone
wokół nas szumiały
drzewa wielkie szalone
sosny tuje cmentarne
byłaś w sukience białej
wśród drzew w zieleni wiecznej
w głębi szumiącej alei
byłaś w białej sukience
teraz w mroku depresji
która ma moc gliny
widzę zieleń drzew i twoją
białą sukienkę: nie zginę
Drzewa
Drzewa wiejskie polskie pokorne
w kurzu w ognistym lecie
zgarbione nad przydrożnym rowem
szumiące w chłopskim dialekcie
precz odrzuciły
kompleksy przed sferą
ducha Zachodu:
oto słuchają Hindemitha i Wagnera
ekstazy i melancholie wysokie… a w nocy
czytam im jasnowidzących poetów
tajemna tych drzew zieleń:
świecą w niej Królestwa świecą Ewangelie
Poręba Wielka, 2015
Świerszcze
Na łące zagubionej w czasie zapomnianej
wspomnienia nagle wyszły spod ziemi… i czułem
widziałem zapach twych włosów zmieszany
z zapachem zboża… wśród traw się błąkałem
wysokich kwiatów pszczół motyli dzikich róż
to siostry bracia kumple dzieci małe
ale był tam ktoś niewidzialny nieprzyjazny
moc jego czując szedłem wyżej głębiej
w jasność Edenu wokół… jakby w objawienie
Słowackiego w Genesis z ducha… drzewa stare
ciągle szumią nad stawem w nich przeszłość ukryta
przeszłość z wiśni i gruszek gdy szedłem z dziewczyną
łąką gdy jeszcze nie znaliśmy losu
naszych lat młodych wydanych truciznom
ducha ciemności: cały świat przeminął
noc bez gwiazd! Idę tą łąką ze świecą
zanurzam się w śpiew świerszczy śpiew na całej łące
dla zmarłych jestem widmem i w szaleństwie błądzę
Kraków, 2019 r.
Słowik (druga wersja)
Z klęską swojego życia na przemyskim rynku
w milczącej pustce nocy w blasku nowiu
siedziałem na ławce gdy nagle
wśród próchniejących drzew zaśpiewał słowik
zadrżały kamienie i wieże kościołów
pomniki i obecni tam samotni zmarli
śpiewał wyższą pieśń smutku i Bogu się żalił
i z pustki wywołał mi ducha Elżbiety
czas jej światłości zaginiony dawny
i serce mi zaczęło bić jak zegar zmarłych
Poręba Wielka, 2022 r.
redakcja odcinka Maria GIBAŁA
CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”
Wiosna – ach to Ty!
XXII Przemyska Wiosna Fredrowska
Wraz z nadejściem wiosny wszystko budzi się do życia. Poranny śpiew ptaków radośnie obwieszcza nadejście nowego dnia, a zaglądające nieśmiało przez okno pierwsze promienie słońca, wywołują uśmiech i dodają życiowej energii, aż ma się ochotę krzyknąć Wiosna – ach to Ty! Nie inaczej jest w przemyskim Fredreum, gdzie wraz z pojawianiem się tej pięknej pory roku, pojawiają się także teatralne inspiracje. Tym razem powitano je szczególnie radośnie, były bowiem długo wyczekiwanym wytchnieniem po trudnych czasach pandemii i wojennych zawieruchach.
Jak wiadomo, nadejście wiosny to często także pierwsze porywy serca. Cudowna aura sprzyja zakochanym, budząc w ich ciałach i umysłach prawdziwe burze. I te właśnie można było obserwować na scenie podczas spektaklu Ni pies, ni wydra, coś na kształt miłości, w którym gościnnie wystąpił Ave Teatr z Rzeszowa. Cudowny aktorski duet w osobach Beaty Zarembianki i Dariusza Niebudka zabrał widzów w długą i barwną podróż po meandrach damsko-męskich relacji. Były pierwsze bicia serc, wichry namiętności, kłótnie i nieporozumienia, ale przede wszystkim po prostu piękne uczucia i prawdziwa uczta dla publiczności, która doceniła występ owacjami na stojąco.
W ramach teatralnego święta nie mogło zabraknąć także corocznego, wiosennego wyjazdu do Surochowa – miejsca urodzin Aleksandra Fredry. Tam Fredrowska Rodzina złożyła kwiaty pod obeliskiem symbolizującym narodziny pisarza, a następnie zagościła na surochowskiej scenie, by zabrać widzów do mieszczańskiego mieszkania Anieli Dulskiej. A tam także nie brakowało miłosnych uniesień, tym razem jednak ze skandalem obyczajowym w tle. Na nic się zdały próby zerwania z kołtuństwem, na nic płacze, lamenty i negocjacje. I choć Dulska niczego się nie nauczyła, publiczność przynajmniej miała uśmiech na ustach i – miejmy nadzieję – budującą refleksję na temat moralności.
A że mowy o uniwersalnych tematach związanych z poczuciem przyzwoitości nigdy nie jest za wiele, Moralność Pani Dulskiej po kilku dniach zaprezentowała się ponownie, tyle że tym razem przemyskiej publiczności. Na zamkowej scenie doszło do mezaliansu i rodzinnych perypetii, które można było skwitować jedynie zdaniem A niech was wszyscy diabli… Aniela Dulska wróciła do życia po bożemu, aktorzy odwiesili na wieszaki barwne kostiumy, widzowie opuścili teatr pełni kulturalnych doznań, a światła sceny zgasły… by ponownie rozbłysnąć podczas kolejnej Fredrowskiej Wiosny. A ta pewnością będzie atrakcyjna, zarówno jeśli chodzi o przedstawienia teatralne, jak i wydarzenia towarzyszące. Trzeba bowiem na koniec wspomnieć, że tych w tym roku również nie brakowało. Melomani mieli niebywała okazję do wysłuchania koncertu muzyki filmowej w wykonaniu Maksyma Rzemińskiego z towarzyszeniem kwartetu smyczkowego. Było też coś dla miłośników muzealnych wystaw, które na stałe można podziwiać na Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu.
Lato – echże Ty możemy powiedzieć już dzisiaj. Delikatne wiosenne promyki zamieniły się w palące słoneczne promienie, a soczysta zieleń trawy przygasła nieco. I tylko wspomnienia pozostały wciąż żywe, a emocje równie piękne, jak pierwszego dnia wiosny – Fredrowskiej Wiosny!
tekst: Małgorzata Fil
CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”
OD REDAKCJI
Zgasły światła rampy
XXII edycja Przemyskiej Wiosny Fredrowskiej przeszła do historii.
Propozycję Pani Prezes Krystyny Maresz-Knapek, by nasz miesięcznik objął to wydarzenie patronatem medialnym uznaliśmy za wyróżnienie, ale też kłopotliwe wyzwanie. Pojawiła się bowiem wątpliwość, czy jednym tekstem prasowym uda się ogarnąć fenomen „najbardziej romantycznego teatru amatorskiego w Polsce”, jak Fredreum w okolicznościowym albumie z okazji 100 lecia, określa Zygmunt Felczyński. Odpowiedź wydaje się oczywista choćby w kontekście kolejnej wypowiedzi, Prezesa Towarzystwa Dramatycznego Fredreum – Zbigniewa Stypułkowskiego, który w wydawnictwie – „125 lat Fredreum” pisze: „W dotychczasowym swym dorobku pragniemy ukazać ciągłość ruchu amatorskiego zrodzonego w latach zaborów dla podtrzymania polskości i budzenia świadomości narodowej. Celem naszym jest dalsze kontynuowanie tego ruchu, który potrafił przetrwać burze i zawieruchy wojenne…”
Dzisiaj, gdy mija 153 lata od założenia w 1869 roku Towarzystwa wszelkie próby powierzchownej analizy skazane są na niepowodzenie, gdyż z szacunku do tych, co są i do tych, co już odeszli nie sposób wybiórczo traktować zjawiska „rodziny fredrowskiej”, bo to szkodziłoby wspólnocie skoncentrowanej w równej mierze na jednym celu. Kontynuacji i miłości do teatru. Decydując się na ostateczną formułę tekstu postanowiłem oddać głos aktorom wykorzystując zapisane fragmenty niektórych wypowiedzi. W stosunku do tego o czym wspominam wcześniej jest to pozorna niekonsekwencja bowiem cytowane refleksje są jakby głosem ogółu.
Dominik Nowak- dyr. teatru w Słupsku.- ”Moje spotkanie z Fredreum to ulotna chwila na 150-letniej drodze najstarszego działającego nieprzerwanie teatru w Polsce. Dla wielu Teatr Fradreum to całe życie, pasja, fundament określenia swojego miejsca na ziemi.Ta instytucja to już nie tylko tradycja i historia, to element naszej polskiej kultury… Z ogromnym wzruszeniem będę powtarzał, że dane mi było być maleńkim ziarenkiem piasku, który los rzucił na drogę prowadzącą do fredrowskiego zamku.Budowli wzniesionej z ludzkich emocji, wiary i poświęcenia.
Barbara Maresz-Bechawska – …”To tutaj, w tym miejscu w teatrze Fredreum miałam ogromny zaszczyt wystąpić u boku mistrza scen polskich Kazimierza Opalińskiego…Obecność Jego we Fredreum nie była przypadkowa. Będąc przemyślaninem i początkujacym aktorem w 1918 r. grał na deskach tego szacownego teatru…Tak pisał na zawsze rozstając się z Przemyslem, zachowałem go w pamięci i sercu…Dziś po kilkudziesięcioleteniej działalności we Fredreum, zdałam sobie sprawę jak wielkie spotkało mnie wyróżnienie, móc być cząstką tej wspaniałej społeczności – rodziny fredrowskiej…wielkich miłośników teatru. To miejsce pozwoliło mi pokochać teatr, jego niepowtarzalną magię, podzielić się doświadczeniami scenicznymi z tymi, którzy pragną rowijać swoje zainteresowania tym rodzajem sztuki…”
Krystyna Maresz-Knapek…”I tak mając 16 lat za sprawą Danuty Cichońskiej-Kowal zostałam prawie zmuszona nauczyć się tekstu i wystąpić u jej boku…Od tego momentu pełna nadziei, że mogę być jedną z tych osób, które tworzą zespół autorski tego niezwykłego teatru zaczęłam grać epizody, a później role wiodące. Zafascynowana swoimi lokalnymi mistrzami…rozwijałam zainteresowanie teatrem, by w przyszłości podjąć próbę reżyserowania. Dziś sprawując funkcję prezesa tego szacownego teatru wspominam, że moim wzorem do naśladowania był dr Józef Mraz…Wspominając ten niezwykły rozdział mojego dzieciństwa, muszę przyznać, że przyczynił się on do fascynacji teatrem. To dzięki tym sprzed laty i tym obecnym fredrowcom możemy wspólnie tworzyć coś niezwykłego, co daje nie tylko nam satysfakcję, ale również tym, którzy chcą być razem z nami. Widzów bez których nie istniałby teatr.
Kończąc tę garść refleksji chcę podkreślić ogromny dorobek twórczy zespołu, wpisujący się w wielowiekowe dziedzictwo kulturalne narodu, a „rodzinie fredrowskiej”, która w królewskim Przemyślu jest cennym klejnotem życzę, by nadal olśniewała swym blaskiem.
CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”