NASZ PRZEMYŚL – WRZESIEŃ 2022 NUMER 09 / 215

Święto Patrona Miasta.

W numerze 8(11) miesięcznika „Nasz Przemyśl”z sierpnia 2005 roku, w artykule pt. „Rakoczy, wino i święty Wincenty” redakcyjnego kolegi Lucjana Faca, po raz pierwszy ukazał się fragment dotyczący patrona naszego miasta. W kolejnych wydaniach publikowane były teksty, poświęcone nie tylko tej postaci ale także okolicznościowym, corocznym obchodom święta, które pod nazwą Wincentiady na trwale wpisało się w tradycję Przemyśla. Z drukowanych przez wiele lat materiałów, wiedza o św. Wincentym jest na tyle powszechna i bogata, iż powtarzanie tego, co już napisano, wydaje się zbędne. W tym kontekście rodzi się pytanie, czy jest przestrzeń, by dodać coś jeszcze ?

Mając pewną wątpliwość zwróciłem się do ojca Zbigniewa Kubita, proboszcza Franciszkanów o charakterystykę znaczenia, jakie w naszym środowisku ma św. Wincenty.

W odpowiedzi usłyszałem, iż w porównaniu z takimi postaciami jak święci np: ojciec Pio, czy Jan Paweł II, którzy w jakimś stopniu wpisali się w ludzkie życie i otacza ich nasza moditwa, św. Wincenty nie jest postacią popularną.

   „Od momentu przyjazdu do Przemyśla obserwuję, że ludzie przychodzą modlić się do św. Franciszka, czy Maksymiliana Kolbego dość często, rzadko natomiast do św. Wincentego. Odwiedzają Go głównie turyści zainteresowani przede wszys tkim pięknym relikwiarzem. Oczywistą wydaje się zwiększnie i uatrakcyjnienie promocji i jest to uwaga również pod adresem Franciszkanów, gdyż nie potrafiliśmy bardziej wyeksponować i spopularyzować postaci, tak aby poruszyła serca ludzkie. Uważam, że św. Wincenty musi być bardziej złączony z człowiekiem. Być może sytuację zmieniłaby informacja od ludzi, że za Jego przyczyną wydarzył się jakiś cud uznany przez Kościół, ale do tej pory nic takiego się nie zdarzyło. Nie sprzyjają popularności również warunki zewnętrzne, bowiem obchody święta odbywają się pod koniec wakacji, gdy w szkołach nie ma młodzieży. Wszystko co powiedziałem nie jest krytyką świętego, ale sygnałem, że przed nami odkrywa się do wykorzystania jakaś nowa perspektywa. Problem tkwi w tym, by ją dostrzec i stosować.  Oczywiście w święto patronalne nadal odbywać się będzie okolicznościowa Msza św. oraz procesja  i błogosławieństwo relikwiami, aby św. Wincenty swym wstawiennictwem na kolejny rok objął miasto i jego mieszkańców, bowiem istotą nie jest imię świętego lecz siła naszej wiary. Jako kustosze relikwi przez modlitwę tworzymy pewne warunki dla Przemyśla, którego święty Wincenty jest patronem.”

W dniach 25-29 lipca 1997 roku na zaproszenie władz, udała się do partnerskiego Paderborn w Niemczech reprezentacja Przemyśla. Powodem wizyty było doroczne święto patrona dicezji i miasta Paderborn św. Liboriusza. W delegacji, której przewodniczył nieżyjący już prezydent Tadeusz Sawicki wzięła również udział ówczesna naczelnik Wydziału Kultury i Oświaty UM pani Renata Nowakowska. Będąc pod wrażeniem bogactwa oferty programowej towarzyszącej tamtejszym obchodom, zaproponowała by niektóre elementy wykorzystać w Przemyślu. Wobec braku źródłowych dokumentów sądzę, opierając się głównie na słownym przekazie, że właśnie wówczas zrodził się pomysł dzisiejszej Wincentiady,

przewodnią ideą której, była i jest najkrócej mówiąc integracja lokalnej wspólnoty. Rozumiejąc różnorodność ludzkich potrzeb i oczekiwań konstruowany był program „dla każdego”, a to zawsze wymaga zaangażowania i sporego wysiłku organizacyjnego. Tak było dawniej i tak jest dzisiaj. Osobny temat to dobór takich propozycji, które korespondują, a nie koludują z klimatem święta. Zachowane powinny być proporcje, by forma nie przerastała treści, a to niestety dość często się zdarza. Znam przykład kiedy szlachetny cel posłużył promocji „święta pieroga”. Zatem oprócz wszystkiego wymagana w szczególnych  okolicznościach jest wysoka jakość oferty programowej.

Od momentu przejęcia organizacji Wincentiady przez Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK przestrzega się tej zasady.

Wincentiada tegoroczna, pod patronatem honorowym Prezydenta Miasta Przemyśla, odbyła się w dniach 26-28 sierpnia W programie m.innymi znalazły się: zwiedzanie Starego Miasta z przewodnikiem, koncert zespołu „Fisheclectic”, akcja zdrowotno-edukacyjna prowadzona przez Stowarzyszenie Metalowych Serc pod hasłem „Przemyski dzień serca, pokaz slajdów naszego redakcyjnego kolegi Piotra Michalskiego „Przemyskie place ulice i kamienice”, w niedzielę w Kościele oo. Franciszkanów odbyła się uroczysta Msza Świeta oraz procesja z relikwiami św. Wincentego ulicami miasta, plener malarski „Z Wincentiadą w tle”, kolejna akcja „Przemyski dzień serca”, akcja pomiaru glukozy „Stop cukrzycy”, cisnienia, masy ciała prowadzona przez PSD Przemyskie Koło Terenowe nr 15, strefa relaksu dla dzieci – działania ruchowo-animacyjne, wreszcie Mikser-freestyle showcase. Na koniec Wincentiady na scenie głównej wystąpiła gwiazda wieczoru KAYAH z zespołem.

Organizatorami święta byli: PCKiN ZAMEK, Przezydent Miasta Przemyśla oo Franciszkanie, partnerem był PGE Energia Odnawialna S.A., a sponsorami Alior Bank i AutoMotoFan.

Za trud organizacyjny, wielodniowe zaangażowanie i poświęcenie, pracę od rana do późnych godzin nocnych, pracownikom Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki, także pani dyrektor Renacie Nowakowskiej należą się podziękowania i słowa uznania za kolejne religijno-kulturalne wydarzenie jakim była Wincentiada 2022.

Kończąc, pragnę podzielić się z Czytelnikami osobistą refleksją.

Żyjemy w trudnych czasach i nikt z nas nie wie jaka go przyszłość czeka. Może więc warto zwrócić swe serca i oczy ku temu, kto Przemyśl już kiedyś uratował.

Tekst : Krzysztof Fil

 CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”


 

 

 

 

ODDECH W DYMIE

 

  Zdzisław Czop urodził się w 1963 roku w Lubaczowie. Ukończył prawo na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie Filia w Rzeszowie. Jest autorem sześciu tomików poezji: Nie ma mnie – debiut książkowy, wydanego przez Oficynie Konfraterni Poetów w Krakowie w roku 1991, Ściany wydanego przez Wydawnictwo Pisarze.pl w Warszawie, Mięso w duszy (2013), Kronikarz gazety codziennej (2014), Jest lustro we wszechświecie (2016), Kochane moje ciało (2020). Jest laureatem konkursów poetyckich, m.in. otrzymał II nagrodę w XIV Ogólnopolskim Konkursie im. Haliny Poświatowskiej organizowanym w Częstochowie w 1990 roku. Drukował w almanachach Dyskusyjnego Klubu Literackiego „Pod drabiną” (WDK Rzeszów) i pismach ogólnopolskich; Res Publica, Poezja dzisiaj, Dzienniku Polskim – Wierszowisko Józefa Barana, Nasz Dom Rzeszów. Mieszkał w Przemyślu, obecnie w Rzeszowie. Poeta Tadeusz Śliwiak napisał Autorowi „ Zdzisławowi Czopowi Jesteś dobry będziesz lepszy! Wisła 1991”. Słowo wstępne do tomiku Ściany napisał zmarły w tym roku poeta i krytyk literacki Leszek Żuliński …W którymś z wierszy pada ważne zdanie: poezja to ciągła walka o oddech w dymie…Ten dym ma tu wymiar dwoisty – jest sygnałem traumy pokoleniowej, historycznej, ale tez tej duszności, jaka bierze się z niedostosowania egzystencjalnego wobec nowego modus vivendi.”

Zamknięte drzewo

                                               pamięci Tadeusza Śliwiaka

Zamknij mnie drzewo

w swoje słoje

jeszcze raz –

nie chcę wracać do świata

chcę wracać tylko pamięcią do drzewa

do drzewa obecnego

przy moim porodzie

mojej akuszerki

od pierwszego słoja

 

Powrót

jeszcze raz

do kropli soli

jest niemożliwy

kropli którą dotykałem

pod podniebieniem

(czuję jej smak życia)

Powrót na drugi brzeg jest niemożliwy

przez ocean suchą stopą

Nie chcę wracać do świata

chcę zostać za korą

w cieple słojów otulony

w wiecznej adoracji drzewa

 

Przeszedłem za życia

Przez igłę „Siedmiokrocie igły”

I nie będę już nawlekany

na rzeczywistość

Chcę tylko powiedzieć

aby ci co przechodzą za mną

przez ucho igielne

a szczególnie politycy

nie myśleli że zgubią cień z ziemi

(wszystkie grzechy są za życia policzone

trudno jest przejść bogaczowi przez ucho igielne…)

 

Gdy zadzwonię przez ocean

do żywych

do żony

– odłóż słuchawkę

Posłuchaj jak bije moje serce

jesteśmy zbyt daleko od siebie

Po zamknięciu w korę

nie szukaj mnie

nie znajdziesz mnie

nie ma mnie

nie ma mnie nigdzie

rozłóż wyprasowaną po mnie koszulę

Rozłóż ją na stole

rozepnij kołnierzyk

potem drugi guzik

i trzeci

– to co znalazłeś w środku

to właśnie ja

 

Gdzie jest wyjście

pytam

odpowiedź – wyjście jest

tylko duchem bez ciała

pokazuję ci bez wskazania ręką

szparę wmurze

pokazuję ci szparę w drzewie

Rzeszów, 30.04.2012

 

 

Fotografia z umarłymi

Oni są w nawiasie (…)

Na fotografii czarno-białej

Ciała w przyciasnych ubraniach głucho przykryte wiekiem

Gotowi nawet dzisiaj na śmierć za śmierć

(oko za oko)

Jak wtedy gdy wojna była młodą panną

Którą poślubia się

Przy ostatnim oddechu

(kochali ją

I szli za nią

I pokochali na zawsze)

Ciała leżą

– obok siebie

ciało leży obok ciała

krok do tyłu i krok do przodu

Na tym grobie

tutaj

zapalasz świeczkę

topi się wtedy serce woskiem

– sybir i biała równina

widzę mojego ojca

zamrożone usta

język niemowa

i tylko ręce kreślące

ślady na śniegu

żyję

Tadeusz Różewicz

pisze w wierszach o wojnie

jedną kością jestem ze zmarłymi

zostawiłem za szybą

swój uśmiech

i odcisk stopy

poety z dymu

miałem

dwadzieścia cztery lata

ocalałem

Te wiersze

do dzisiaj

krzyczą w nocy

otwartymi oczami

Mówią

do poetów

poezja to ciągła walka

o oddech w dymie

 

redakcja odcinka Maria GIBAŁA

CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”

 


Zdań kilka o Festiwalu „ŁĄCZY NAS HISTORIA”

 

Za nami Festiwal „ŁĄCZY NAS HISTORIA”, który realizowany był w ramach projektu „Razem zmieniamy Przemyśl” współfinansowanego ze środków Norweskiego Mechanizmu Finansowego 2014-2021 oraz budżetu państwa w ramach Programu Rozwój Lokalny.

  Tak naprawdę to pierwsza edycja festiwalu, który kontynuowany ma być w przyszłym roku, a mamy nadzieję, że stanie się imprezą cykliczną.
Przemyśl, miasto z ponad 1000 letnią historią i największą liczbą zabytków w przeliczeniu na jednego mieszkańca, aż prosił się o imprezę historyczną ukazującą jego historię. Ale nie da się opowiedzieć całej historii miasta w jeden weekend dlatego założeniem pomysłodawców było stworzenie imprezy cyklicznej, festiwalu historycznego co roku osadzonego w innej epoce, a przez to, aby odbywał się w różnych częściach miasta. Taki festiwal wędrujący po dosłownie całym mieście.

Pierwsza edycja festiwalu osadzona została w klimacie Twierdzy Przemyśl, a co się z tym wiąże przedstawiać miał zarówno okres rozkwitu miasta, rozwoju gospodarczego, kulturalnego, handlu i rozrywki przez czas wojny, oblężenia i ciężkich walk po ostatni akcent – jej upadku i tego co zostało po Wielkiej Wojnie – zniszczeń i cmentarzy wojennych, które skrywają szczątki żołnierzy pochodzących z niemal połowy Europy. I tak też się stało.

Festiwal rozpoczął w piątek 26.08 blok edukacyjny na terenie Przemyskiej Biblioteki Publicznej, która to instytucja pod dyrekcją Pana Macieja Waltosia od samego początku chętnie włączyła się wraz z Archiwum Państwowym w tworzenie wydarzenia. Na terenie biblioteki wzbogaconej dioramami historycznymi wystawionymi przez rekonstruktorów z Polski, Czech i Słowacji, można było posłuchać ciekawych wykładów znakomitych przemyskich historyków Lucjana Faca, Karola Kicmana i Tomasza Zająca. Archiwum Państwowe w Przemyślu, które także od początku zaangażowało się w prace przy festiwalu przygotowało na terenie biblioteki wystawę „Działania wojenne w Twierdzy Przemyśl, a życie codzienne mieszkańców Przemyśla i regionu w latach 1914 – 1918”, zaś wystawcy książek wydobyli ze swoich magazynów wiele od lat nie widzianych na rynku pozycji dzięki czemu można było uzupełnić sobie swoją biblioteczkę. Po tym merytorycznym wprowadzeniu w klimat epoki organizatorzy płynnie mogli przejść do realizacji kolejnych zadań.

Sobota wypełniona była treścią niemal po brzegi. Piszę niemal, gdyż drobne problemy troszeczkę utrudniły realizację niektórych zamierzeń jak to czasami bywa z chorobami wieku dziecięcego w przypadku realizacji czegoś po raz pierwszy niemniej nie wpłynęło to na realizację całości.

  Targowisko miejskie na Rynku, stoiska handlujących Żydów, wspaniałe potrawy serwowane przez Koła Gospodyń Wiejskich na Placu Niepodległości, wystawiona przez rekonstruktorów ze Słowacji kuchnia polowa z okresu Wielkiej Wojny, muzyka grana na podcieniach przez uczniów Państwowej Szkoły Muzycznej w Przemyślu, stoisko i małe formy teatralne wystawione przez Teatr Fredreum, ponad 200 rekonstruktorów w mundurach armii niemieckiej, austriackiej, rosyjskiej oraz ubiorach cywilnych wypełniało treścią ulice Starego Miasta.
Można było otrzymać od gazeciarza drukowane wieści z frontu, wspaniała kwiaciarka, wytworne damy, pięknie prezentujący się żołnierze, pokazy musztry, przemarsze oddziałów w zwartych szykach, grupy taneczne, które zaskakując mieszkańców i turystów pojawiały się nagle na ulicach Starówki tańcząc walce, przejazdy zabytkowych samochodów wożących oficerów armii austriackiej i niemieckiej. Na ulicach Starówki można było usłyszeć język polski, słowacki, czeski, włoski, rosyjski, ukraiński, węgierski, niemiecki co idealnie wpisywało się w oddanie klimatu tej swoistej Wieży Babel jaką była załoga nadsańskiej twierdzy. Zarówno mieszkańcy jak i turyści chętnie fotografowali się z rekonstruktorami, a bodajże najczęściej „obleganym” rekonstruktorem był kolega Michał we wspaniale odtworzonym mundurze kozackim.

W festiwal włączyła się także przemyska gastronomia z rejonu Starego Miasta. W lokalach oznaczonych festiwalową grafiką można było posmakować dań związanych z Twierdzą Przemyśl, które przygotowały specjalnie na tą okazję. Wielkie podziękowania za organizację należą się tu Maćkowi Łabuńskiemu.

Jednym z najbardziej tajemniczych i wzbudzających niepotrzebnych emocji punktów na mapie atrakcji miał być Dom Uciech w Kamienicy pod Jeleniem. Ten punkt stał się strzałem w dziesiątkę i najczęściej odwiedzanym miejscem. Perfekcyjnie odgrywane sceny przez dziewczyny z grup rekonstrukcyjnych oraz rekonstruktorów ze wszystkich trzech krajów skupiały pod balkonem narożnej kamienicy tłumy widzów.  Śpiewający po włosku Zbyszek Poręba z Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej X D.O.K. w otoczeniu pięknych kurtyzan robił furorę. Żołnierze CK Armii pochodzenia włoskiego także stacjonowali w Przemyślu. Słowa ogromnych podziękowań należą się właścicielom mieszkania, które udostępnili je dla odegrania tych scen.
Spontaniczność grających rekonstruktorów osiągnęła apogeum tuż przed 15.00 w ostatniej już rozgrywającej się tam scenie gdy pod balkonem zebrał się prawie 200 osobowy tłum widzów wśród których nie zabrakło obu prezydentów, Konsula Generalnego Węgier, Pani Mer Mościsk wraz z delegacjami.
To co odegrały podczas ostatniej prezentowanej sceny dziewczyny wspólnie z rekonstruktorami z Przemyśla i Poznania przebijało dotychczasowe scenki. Po raz pierwszy widziałem, aby publiczność biła brawa i skandowała okrzyki radości będąc oblewana szampanem w akompaniamencie muzyki rozrywkowej z początku XX wieku i wyrzucanych przez balkon mundurów wojskowych należących do klienteli nie mających zamiaru uregulowania rachunku za swoje usługi. Salwę śmiechu wywołało wybiegnięcie z kamienicy ubierających się w pośpiechu żołnierzy przeganianych przez rozwścieczone dziewczyny.

Blok wydarzeń na Starówce tego dnia zamknęła kilkuminutowa rekonstrukcja historyczna wizyty w zajętej przez Rosjan twierdzy Cara Mikołaja II Romanowa. Niezależnie od tego czy się to komuś podoba czy nie wizyta Imperatora Rosji w Przemyślu miała miejsce i na ówczesne czasy była doniosłym wydarzeniem, o którym pisała prasa całego świata. My zaś kochamy historię i nie będziemy jej zmieniać, ani czynić ją politycznie poprawną. Pokazaliśmy ją taką jaką była. Niestety
z kilku przyczyn nie doszło do przejazdu rekonstruktorów całą zaplanowaną trasą niemniej jednak najwierniej jak pozwoliły na to warunki odtworzyliśmy scenę wyjścia Cara Mikołaja II z Bramy Rycerskiej wraz z Wielkim Księciem i ich odjazd w asyście ochrony na zwiedzanie zajętych przez Rosjan fortów.
Stamtąd rekonstruktorzy w zwartych oddziałach opuścili miasto udając się na Fort VII Prałkowce.

Tutaj, w autentycznym miejscu bardzo ciężkich walk w dniach 30-31 maja 1915 roku odbyło się widowisko historyczno – muzyczne pt. „Odbicie Fortu VII Prałkowce”.
Widowisko organizowane przez Związek Gmin Fortecznych Twierdzy Przemyśl przy współudziale PCKiN ZAMEK, Gminą Wiejską Przemyśl, Gminą Krasiczyn i Naleśnictwem Krasiczyn skupiło 2000 widzów co przeszło najśmielsze oczekiwania organizatorów. Musieliśmy opóźnić rozpoczęcie o 10 minut z uwagi na to, że tłumy ludzi były jeszcze w drodze na fort.
Wspaniałe widowisko w wykonaniu rekonstruktorów z Polski, Czech, Słowacji przy wspaniałej muzyce granej na żywo przez członków Przemyskiej Orkiestry Kameralnej pod kierownictwem artystycznym Pani Magdaleny Betleji, okraszone grą światła i dźwięku oddało w pełni dramaturgię wydarzeń jakie rozegrały się na tym forcie. Scena walki wręcz zatrzymana w „stop klatce”, utwór Ave Maria śpiewany przez Małgorzatę Świetlicką, która jednocześnie wcieliła się w rolę śmierci przechodzącej koło żołnierzy powodowała ogromne wzruszenie u widzów. Kto jeszcze wtedy nie uronił łez to zrobił to chwilę później gdy kolumna poległych żołnierzy maszerowała przez pole bitwy niosąc w rękach zapalone znicze i udając się na miejsce wiecznego spoczynku, na cmentarz, który znajdował się 50 metrów od fortu. Odprowadzani byli przez kondukt pogrzebowy złożony z wdów i sierot po poległych żołnierzach. Wzruszająca muzyka i wspaniała gra światła dopełniały dzieła.
Widzowie opuszczający fort po widowisku z zaskoczeniem natknęli się na zapalone znicze ułożone w miejscu gdzie znajdował się cmentarz , na którym spoczęło 299 żołnierzy. Tym samym zamknęliśmy drugi dzień Festiwalu Łączy Nas Historia.

  Trzeci dzień dał już o sobie znać w postaci zmęczenia części rekonstruktorów, poobcieranych nóg itp. Proszę mi wierzyć, że chodzenie przez 3 dni, w trzydziestostopniowym upale w wełnianych mundurach i podkutych trzewikach nie należy do strefy komfortu. Dlatego też musieliśmy ograniczyć defiladę do przemarszu nieco uszczuplonego oddziału przez przemyski Rynek, udając się następnie już całością sił na Zniesienie pod Krzyż Zawierzenia gdzie odmówiono modlitwę za wszystkich poległych żołnierzy, a stamtąd na cmentarz wojenny przy ulicy Przemysława gdzie złożono kwiaty pod tablicą upamiętniającą. Ostatnim akcentem była tu salwa honorowa oddana przez rekonstruktorów z Czech.

Wspaniała operetka „Od Wiednia do Budapesztu”, która odbyła się w przepięknych plenerach Zamku Kazimierzowskiego z kilkusetosobową widownią zamykała Festiwal ŁĄCZY NAS HISTORIA. Zarówno prowadzący jak i artyści potrafili stworzyć niepowtarzalny klimat, porywając w pewnym momencie do tańca publiczność. Coś wspaniałego.

Od samego początku założeniem organizatorów festiwalu było takie zaangażowanie przemyskich środowisk artystycznych, aby było to wydarzenie tworzone przez mieszkańców – dla mieszkańców i turystów. Tak też się stało.  Niewątpliwie możemy mówić o dużym sukcesie. Na każdy sukces składa się praca wielu osób i instytucji.
Ogromne podziękowania chciałbym złożyć na ręce Pani Beaty Bieleckiej i jej pracowników, dzięki pracy kierowanej przez nią wydziału udało się pozyskać środki na realizację całego projektu. Pani Dyrektor PCKiN Zamek Renacie Nowakowskiej i pracownikom ZAMKU za wzięcie na siebie olbrzymiej odpowiedzialności za realizację festiwalu. Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że wszyscy pracownicy tej instytucji wykazali się najwyższej klasy profesjonalizmem.
Dziękuję za zaangażowanie i wszelką pomoc dyrekcji i pracownikom Przemyskiej Biblioteki Publicznej, Archiwum Państwowego, Wojsku Polskiemu, kierownictwu i członkom Zespołu Pieśni i Tańca Przemyśl, Teatrom Fredreum i San, grupom tanecznym, członkom wszystkich grup rekonstrukcyjnych, kołom gospodyń wiejskich, wszystkim grupom, stowarzyszeniom i osobom indywidualnym zaangażowanych w tworzenie tego wspaniałego wydarzenia.
Z pewnością ogromne podziękowania należą się Panu Komendantowi Miejskiemu Policji Januszowi Kiszce i podległych mu funkcjonariuszom za w pełni profesjonalne zabezpieczenie festiwalu. Dziękuję Straży Miejskiej, strażakom z OSP, Prezesom Spółki PGK Andrzejowi Ziemniakowi i PWiK Mariuszowi Kwaśnemu za wszelką pomoc. Pani Dyrektor POSiR Grecie Ostrowskiej oraz Naczelnikowi Januszowi Łukasiewiczowi, który jest także rekonstruktorem za świetną organizację garnizonu.

Jeżeli kogokolwiek pominąłem to serdecznie przepraszam.

Cel Festiwalu został osiągnięty – został stworzony przez mieszkańców dla mieszkańców i turystów. O tym w jakiej epoce osadzimy kolejną edycję będzie zależało tylko i wyłącznie od Państwa, bo to Wy oddacie swój głos w ankiecie, która pojawi się na miejskich serwisach.

Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy uczestniczyli w festiwalu jako widzowie. Wasze ciepłe przyjęcie, brawa, uśmiechy wynagradzały w pełni trud organizacyjny. Patrząc na zaangażowanie mieszkańców mogę stwierdzić z pewnością jedno – Przemyśl to miasto WIELKICH SZANS.

Tekst : MIROSŁAW MAJKOWSKI

zdjęcia: Grzegorz Karnas

CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”

 


Chłopak z Podzamcza,….

Rozmowa z prof. dr. hab. Jerzym Motylewiczem (J.M)

Lucjan Fac (LF)

 

  L.F. Panie profesorze jest Pan z Przemyśla, ale skąd dokładnie.

J.M. Jestem z Podzamcza. 40 metrów od Baszty Północnej.

L.F. Tak więc Wzgórze Zamkowe to jest Pańskie dzieciństwo.

J.M. Tak. Wzgórze Zamkowe jest mi znane od dzieciństwa w najdrobniejszych szczegółach.

L.F. Czyli chłopak ze Wzgórza Zamkowego z Podzmacza. Stąd zainteresowanie  historią?

J.M. W pewnym sensie. Tutaj bawiliśmy się we wszelkiego rodzaju podchody, zabawy w rycerzy, walki. Z pewnością dużą rolę odegrała w tym czasie moja mama, która czytała mi różne opowiadania historyczne.  Ale moje zainteresowania pierwotnie szły w stronę biologii, mikrobiologii. Ale później podjąłem studia historyczne.

L.F. Kto w takim razie wywarł na Panu największe piętno w zainteresowaniu historią naszego Przemyśla?

J.M. Dr Aleksy Gilewicz. To było jeszcze w okresie studiów, mimo, że nie miałem z nim zajęć na studiach, dr Aleksy Gilewicz ze Lwowa zresztą, uczeń Franciszka Bujaka, który w tym czasie pracował nad słownikiem historycznym ziemi przemyskiej. Ponieważ znałem już wtedy nieco łacinę, więc dopuścił mnie do współpracy. Pomagałem mu układać fiszki, tłumaczyć …

L.F. Ile miał Pan wtedy lat?

J.M. Zaledwie 19 .

L.F. Czyli w wieku 19 lat wszedł Pan w pracę naukową opartą faktycznie na źródłach, wchodząc jednocześnie w tematykę Przemyśla i ziemi przemyskiej.

J.M. No tak. Ale nie tylko. Moją wizją ale i przyjemnością było badanie miast dawnych kresów. Zajmowałem się szerzej  dziejami Lwowa, zająłem się handlem z terenów całego dawnego województwa ruskiego ze stolicą we Lwowie.  Szeroko pojętym handlem w okresie Rzeczypospolitej, szczególnie z Imperium Tureckim. Wreszcie miastami ziemi przemyskiej i sanockiej w II połowie XVII i w XVIII w.  Zresztą zainteresowań w tym zakresie miałem faktycznie dużo i mimo, że napisałem na ten temat szereg prac, to nadal temat ten mnie bardzo pociąga. Udało mi się również zaszczepić te zainteresowania wielu swoim studentom. Co do dziejów Przemyśla. Gromadząc materiały archiwalne, prowadząc kwerendy i w Polsce i za granicą zbierałem materiały również do historii Przemyśla. Nadszedł moment, że postanowiłem zrobić coś dla swojego miasta. Postanowiłem przebadać społeczeństwo Przemyśla w czasach nowożytnych, tak żeby spróbować je opracować za okres od XVI do XVIII wieku.

L.F. Panie profesorze. Jest Pan specjalistą za zakresu historii społecznej, historii miast, historii rzemiiosła, handlu,…. Jest Pan historykiem o uznanym dorobku zajmując się również historią swojego rodzinnego miasta. Gdyby Panu jako rodowitemu Przemyślaninowi przyszło jego mieszkańcom odpowiedzieć na pytanie, czy Przemyśl jest miastem szczególnym, poza oczywiście faktem, ze ma Pan do niego sentyment, jako jego mieszkaniec, jako osoba, która się tutaj wychowała, Jeżeli więc mielibyśmy tak powiedzieć, Kochani jako Przemyślanin z krwi i kości uważam, że nasze miasto jest cudownym, kochanym miastem, może nie jest ono wyjątkowe, ale uważam, że:

J.M. W dziejach społecznych Przemyśla tego okresu odbijają się akcenty szersze związane z sytuacją  zarówno Rzeczypospolitej jak i ówczesnej Europy, szczególnie zachodniej, południowej ale także i wschodniej. Ale Przemyśl posiadał własną osobowość, własny wizerunek historyczny, który wyróżniał go wśród innych miast. Rzeczvpospolita przeżywała w tym czasie okres złotego wieku. Wpływało to na sytuację w Przemyślu, bo chociażby rozwój gospodarczy, który stymulował różne procesy społeczne, stanowił podstawę tego dobrobytu, podstawę tego złotego wieku, który przezywało zarówno państwo jak i nasze miasto. Te związki Przemyśla z całym państwem, Europą były bardzo duże, ale co było specyfiką Przemyśla? Przede wszystkim, trzeba zwrócić uwagę, chyba jak w żadnym innym mieście, to silne i duże zbiorowości etniczne. Tak więc zbiorowość ludności polskiej, ruskiej i żydowskiej. Żydzi napłynęli do Przemyśla i zaczęli odgrywać w jego życiu znaczącą rolę dopiero w połowie XVI wieku, choć wcześniej niewielka społeczność żydowska zamieszkiwała Przemyśl także w okresie średniowiecza. W okresie XVI wieku widać jednak ich coraz większą, narastającą rolę. W tym złotym wieku, te społeczności jakkolwiek izolowały się w jakimś sensie, to życie wymuszało aby te ich kontakty były  prawidłowe, poprawne, sprzyjające niekiedy wzajemnemu rozwojowi. Może mniej dotyczyło Żydów. Którzy opierali się na samoizolacji. Ale z ludnością ruską te stosunki były poprawne i nie ma w tamtym okresie jakichś większych konfliktów. Więc to jest pierwsza rzecz. Taka tolerancja, która tamtym złotym wieku, tutaj w Przemyślu była znacząco widoczna. Drugim aspektem było to, że Przemyśl był atrakcyjny dla mieszkańców z innych dzielnic Polski, jak i z innych krajów. Atrakcyjność wynikała z bogacenia się mieszczaństwa. Zasobność dotyczyła zarówno tych najbogatszych jak i tych uboższych. Wpływ na to miały również istniejące tutaj dwa biskupstwa: rzymskokatolickie i prawosławne, co sprzyjało gromadzeniu się dużej ilości duchowieństwa, które zresztą stanowiło poważny element w elitach intelektualnych Przemyśla. Przemyśl stał się ośrodkiem szkolnictwa na szerszy region, daleko wychodzący poza ziemię przemyską. Tutaj wykształcenie mogli zdobywać mieszczanie, jak i okoliczna szlachta. Innym elementem było znakomite położenie Przemyśla na szlaku handlowym, był na międzymorzu morza Czarnego również Śródziemnegoi Bałtyku, bo także stamtąd i tam docierali nasi kupcy. To wpływało na rozwój i zasobność przemyskiego mieszczaństwa. Tak na marginesie odnosząc się współcześnie do zboża ukraińskiego, gdy Polska zgodziła się na eksport ukraińskiego zboża przez polskie terytorium. A przecież dawniej był to właśnie główny szlak eksportu zboża z tych terenów, Sanem, Wisłą do Gdańska a stamtąd do portów całej Europy, a nawet poza nią. Rozwój handlu rzecznego, spławu rzecznego był w ogromnym stopniu właśnie z tego powodu. Warto o tym wspomnieć bowiem w rozpolitykowanym społeczeństwie zapomina się, że dla nas tutaj to żadna nowość. Rozwój gospodarczy Przemyśla w tym czasie wpłynął również na budownictwo. Był to okres kiedy Przemyśl z miasta drewnianego stał się miastem murowanym. Murowane budynki mieszczańskie, murowane kościoły, mury miejskie. Przemyśl był bardzo atrakcyjny. Zjeżdżali tutaj przedstawiciele obcych nacji, a więc Niemcy, specjalizujący się w zakresie chociażby medycyny, przyjeżdżali Włosi, którzy w szczególny sposób przyczynili się do rozwoju budownictwa murowanego zarówno kamienic, ratusza jak i fortyfikacji miejskich, kanalizacji, wodociągów. Przemyśl stał się  miastem wygodnym do życia. Wzorem Włochów Przemyślanie wysyłali swoich synów na studia do Włoch, Niemiec a nawet Hiszpanii. W mieszkaniach mieszczan pojawiły się książki, biblioteki znakomitych autorów z różnych dziedzin życia. Tak więc rozwijała się inteligencja, która dodawała temu miastu splendoru.  Włosi przyczynili się do rozbudowy infrastruktury miasta. Zakładali cegielnie, gontownie, wydobywanie wapna,, budownictwo. Ale wpływali również na stroje i obyczaje. Przemyśl był miastem wielonarodowym . Wszyscy przybywający i osiedlający się w naszym mieście przynosili elementy własnej kultury, znacząco ja wzbogacając kulturę mieszczan Przemyśla.

L.F. Tak więc coraz większa była rola naszego miasta wśród miast Rzeczypospolitej. Przemyśl, jego przestrzeń miejska, cechy, handel, życie codzienne, burze i niepokoje, klęski elementarne, wzloty i upadki, …. To wszystko co możemy prześledzić na stronach Pańskiej książki. „Społeczeństwo Przemyśla w XIV-XVIII wieku”.  Dwutomowe opracowanie, które powstawało dosyć długo. Jest to największe studium spośród wszystkich prac, które dotychczas Pan zrealizował. Gdybyśmy na zakończenie mieli powiedzieć, do kogo jest adresowana ta książka?

 J.M. Przystępując do pracy nad książką, nad którą pracowałem co najmniej jedenaście lat, oczywiście z przerwami, miałem przecież wiele innych tematów badawczych, pracę dydaktyczną, ale postanowiłem sobie na wstępie, że ma to być książka nie tylko dla środowiska naukowego typowa monografia jakich powstało wiele, sam zresztą uczestniczyłem w takich pracach, miała być przede wszystkim dla społeczeństwa Przemyśla, Miała ona pokazać życie i tak była pisana w miarę możliwości i umiejętności by była dostępna dla każdego. Stąd w książce znajduje się wiele cytatów. Nawet ktoś to kiedyś krytykował ale uważam, że te cytaty pokazują z jednej strony język jakiego wtedy używano, przy tym uwiarygadniają sposób myślenia, sposób działania ludzi tamtej epoki, wartości które wyznawali, problemy życia codziennego z jakimi się na co dzień spotykali. Pisałem tak aby każdy chętnie ją czytał, aby każdy znalazł coś dla siebie. Książka traktuje prawie o całości życia codziennego mieszkańców Przemyśla. Instytucji, które tutaj funkcjonowały, życia religijnego, etnicznego. Oczywiści zakres objętościowy książki ograniczał możliwości moje jako autora. Dobrze by było wydać tom ze źródłami. Ale to może uda się w przyszłości.

F.L. Panie profesorze. W imieniu własnym dziękuję za możliwość współpracy przy wydaniu tego dzieła, w imieniu redakcji i czytelników naszego Przemyśla gratuluję i dziękuję. Mamy świadomość jak ważna jest to publikacja w przemyskiej historiografii.

J.M. Ja dziękuję Panu za redakcję tej książki pracę nad indeksem, dziękuję również tym wszystkim, którzy poświęcili swój czas i włożyli wiele trudu przy jej powstawaniu. Doktorowi Januszowi Polaczkowi, Czesławowi Szałydze, a przede wszystkim Januszowi Maikowi, który całość złożył i służył daleko idącą pomocą. Instytucjonalnie dziękuję Archiwum Państwowemu w Przemyśłu, jego pracownikom na ręce Pani Dyrektor Elżbiety Laski, Przemyskiemu Centrum Kultury i Nauki Zamek i Pani dyrektor Renacie Nowakowskiej, a przede wszystkim dyrektorowi Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej Janowi Jaroszowi, który od samego początku był orędownikiem jej wydania właśnie w Przemyślu.

Post Scriptum

26 sierpnia 2022 r. w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej odbyła się promocja książki prof. Jerzego Motylewicza. Miała bardzo uroczysty charakter. Przybyło grono wychowanków profesora, jego przyjaciół, czytelników i pasjonatów historii. Władze miasta reprezentowali prezydent Wojciech Bakun oraz wiceprezydent Bogusław Świeży. Uroczystość uświetnił Konsul Generalny Węgier w Krakowie dr Tibor Gerencser wraz z małżonką Dominiką Hasińską-Genczer. Obecni byli również pani mer Mościsk Mirosława Pelc  wraz z sekretarzem rady Olehem Makarą, i współpracownikami.

Podczas uroczystości prezydenci wręczyli prof. dr. hab. Jerzemu Motylewiczowi pamiątkowy grawerton z podziękowaniami za dotychczasowa pracę, a szczególnie za ostatnio opublikowaną książkę, życząc wielu dalszych sukcesów naukowych. Był to niezwykle miły wyraz uznania dla pracy naukowej profesora. Historia jest nauczycielką życia. Trzeba umieć z niej korzystać. A do czego mogą służyć prace naukowe, takie jak książka prof. Motylewicza?

Na zakończenie zaprezentowaliśmy film autorstwa mgr Przemysława Iwana, który w swojej pracy magisterskiej podjął się wizualizacji  fortyfikacji Przemyśla od strony wschodniej, od ulicy Basztowej po Plac na Bramie. Praca powstała na kierunku Projektowanie Graficzne Instytutu Humanistyczno-Artystycznego PWSW w Przemyślu pod kierunkiem dr. Piotra Ksiela przy wsparciu dr Marty Trojanowskiej i troszkę moim. Wrażenie na widzach zrobiła ogromne, a rozmowom, po oficjalnej części spotkania nie było końca.

 

Fot.: Tomasz Gołkowski

CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”