Nie ma chyba piękniejszego dnia dla poety na śmierć jak pierwszy dzień wiosny.
I tu musimy z wielkim bólem dodać, w wieku 75 lat odszedł Adam Zagajewski w dniu 21 marca 2021. Urodził się 21 czerwca 1945 roku we Lwowie. W tym samym roku rodzina Zagajewskich na skutek akcji przesiedleńczej wyjechała ze Lwowa i osiadła w Gliwicach. Adam Zagajewski ukończył liceum ogólnokształcące w Gliwicach. Naukę kontynuował na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego gdzie studiował psychologię i filozofię. Debiutował na łamach „Życia literackiego” w 1967 roku wierszem Muzyka, natomiast debiutancki tom wierszy Komunikat został wydany w 1972 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego. W 1975 roku debiutował jako pisarz powieścią Ciepło, zimno wydaną przez PIW. W 1978 ukazał się natomiast pierwszy zbiór szkiców literackich Drugi oddech opublikowany przez Wydawnictwo „Znak”. Okres studiów w Krakowie to czas kontaktów z tamtejszym środowiskiem artystycznym. W 1968 roku wraz z Julianem Kornhauserem i Jerzym Kornholdem Adam Zagajewski stworzył grupę poetycką „Teraz”, która działała do 1975 roku. W 1974 roku z Julianem Kornhauserem wydał książkę programową pokolenia Nowej Fali – Świat nie przedstawiony. W latach 1975-76 był członkiem redakcji czasopisma „Student”, której członkami byli m.in. Ryszard Krynicki i Stanisław Barańczak. W latach 1976-1980 współtworzył niezależne czasopismo „Zapis”. W połowie lat 70. XX wieku włączył się aktywnie w działalność opozycyjną. (…)
D E S Z C Z W E L W O W I E
pada na wawelskiego smoka
na kości olbrzymów
Tadeusz Różewicz Deszcz w Krakowie
Pada na ormiańską katedrę
i na cerkiew św. Jura
Na operę i na czarną kamienicę
Wzgórza znikają we mgle.
I Ostap Ortwin, który
był szlachetnym człowiekiem
(bronił Stanisława Brzozowskiego).
Zastrzelony na ulicy
przez gestapowca.
Cywilizacja – aż pięć sylab.
Ból – tylko jedna.
W Londynie widziałem autoportret Van Eycka
z napisem „Als ich can” – czyli
„Tak jak potrafię” – i to nie jest selfie.
Pada deszcz na kawiarnię Szkocką
I na Wysoki Zamek
na Kajzerwald
i na synagogę.
I to miasto, które jak Rzym
siedziało na siedmiu pagórkach
z berłem i jabłkiem
stało się płaskie i małe.
Zgrzytały koła tramwajów
w zbyt wąskich szynach.
I płakaliśmy wszyscy
przechodnie i goście
zwycięzcy i przegrani.
redakcja odcinka Maria GIBAŁA
CZYTAJ WIĘCEJ W WYDANIU DRUKOWANYM MIESIĘCZNIKA ” NASZ PRZEMYŚL”