Cenne znalezisko w Przemyślu – zagadka w dalszym ciągu nie jest rozwiązana

Jeszcze do niedawna uważano że kilkutonowy metalowy przedmiot jest cennym znaleziskiem z okresu I wojny światowej. Nic bardziej mylnego. Kilka dni temu podczas pobytu w Przemyślu naukowców z jednego z zachodnich Uniwersytetów po szczegółowym zbadaniu obiektu stwierdziło jednoznacznie, że znalezisko jest częścią lądownika z pojazdu kosmicznego, który rozbił się niedaleko Przemyśla. Obiekt leciał z prędkością ok. 1,3 km/s z południowego wschodu w kierunku północno-zachodnim i eksplodowało w odległości 6 km na zachód od fortu OPTYŃ, na wysokości kilku kilometrów nad powierzchnią Ziemi.

Wydarzenie z 30 czerwca 1912, miało miejsce w lesie opodal fortu nad rzeką San w  obszarach niezamieszkanych. Doszło tam wówczas do ogromnej eksplozji, która powaliła drzewa w promieniu 10 km, widziana była w promieniu 65 km, słyszana w promieniu 100 km, zaś niezwykle silny wstrząs odczuwalny był w centrum miasta Przemyśla.

Jest wiele niejasności dotyczących tej katastrofy, które nie pozwalają na wyciągnięcie jednoznacznych wniosków. Wciąż do końca nie wiadomo, co wywołało tak potężny wybuch. Inną niewyjaśnioną zagadką są różne relacje świadków z rejonu Optynia; relacje te mówią m.in. o różnych kierunkach przemieszczania się obiektu oraz o różnym czasie, w którym obiekt został zaobserwowany.  Kolejną tajemnicę stanowi fakt istnienia trzech wywałów drzew na terenie katastrofy, co także zdaje się potwierdzać, iż katastrofa  nie była dziełem jednego obiektu. Obiekty te mogły mieć do 50 m średnicy.

W marcu 2019 roku Zgromadzenie Ogólne Naukowców przebywających  w Przemyślu postanowiło zabezpieczyć obiekt poddając go do obserwacji .

Niepozornie wyglądający kawał żelastwa do dzisiaj nie wzbudzał zainteresowania przechodniów. Decyzją komendanta policji został zabezpieczony i bezwzględnie pilnowany do odwołania przez patrol policji. Cenne znalezisko jest pod stałą ochroną ze względu na promieniowanie radioaktywne i bardzo dużą wartość materialną .