Co się stanie, gdy się na moment zatrzymasz?

Na moim osiedlu mieszka pewna pani, lat 69. Gdy nie znałam jej imienia, nazwałam ją „panią fartuszkową”, bo nosi taki fartuch, który niezmiennie kojarzy mi się z panią z mięsnego… Zauważyłam, że podejrzanie często ma coś do zrobienia przed swoim domem.

Gdy mnie zatrzymuje, nigdy nie kończy się na wymianie pozdrowienia. Znam już cały jej życiorys, listę leków, tytuły z domowej biblioteczki i osiedlowe plotki.

Najbardziej lubię, jak wspomina swojego narzeczonego. Rumieni się wtedy i spuszcza wzrok jak speszona nastolatka. Jeśli akurat trzyma w ręce gazetę, zakrywa nią twarz, jakby chciała ukryć niepowstrzymany chichot. Wygląda wtedy dokładnie tak samo, jak roześmiany papież Jan Paweł II podczas pamiętnej pielgrzymki w Polsce, opowiadający w Wadowicach, dokąd chodził po maturze na kremówki…
– Magda, a co tam słychać u twojej ulubionej koleżanki? – zaczepił mnie kiedyś sąsiad. Chwilę potrwało, zanim się zorientowałam, że pyta o panią fartuszkową.

No tak… Trochę się pośmialiśmy, ale później poczułam, że to wcale nie było aż tak zabawne. Zorientowałam się, że sąsiedzi wybierają okrężną drogę do swoich domów, żeby ich przypadkiem nie zaczepiała. Wygląda na to, że tylko ja daję się złapać…

Pewnego dnia Pani Fartuszkowa powiedziała:

– Wie pani co? Tylko z panią mogę sobie tak dobrze o książkach porozmawiać! – zaskoczyła mnie totalnie.
– Była tu jeszcze na osiedlu taka druga fajna pani, babcia Karoliny… ale ona już zmarła…